Kolejną imprezą w piłkarskim kalendarzu na rozkładzie naszych zawodników miały być mistrzostwa Europy rozgrywane w 2004 roku. W tym wypadku sprawa była o tyle trudniejsza, że reprezentacja Polski jeszcze nigdy nie uczestniczyła w turnieju mistrzostw Starego Kontynentu, jednak tym razem miało się to zmienić…. Niestety jak się okazało szczęście nie zawsze sprzyja – nawet lepszym. W eliminacjach do turnieju biało-czerwoni nie mili łatwego zadania bowiem grupa eliminacyjna była niezwykle silna a w konsekwencji okazała się dla nich za mocna. Bramy Euro nadal były dla nas zamknięte, przynajmniej do następnej okazji. Co ciekawe już kolejne eliminacje – do MŚ 2006 udowodniły, że naszych piłkarzy stać na to by na stałe zagościć w światowej elicie. Znowu wzorowo rozegrane eliminacje sprawiły, że Polacy prowadzeni przez Pawła Janasa mogli ponownie cieszyć się z awansu na drugi mundial z rzędu. Nadzieje na sukces były ogromne – tym bardziej, że mistrzostwa odbywały się za naszą zachodnią granicą czyli w sąsiednich Niemczech. Mogliśmy zatem liczyć na doping licznej grupy kibiców z naszego kraju. Pomni poprzednich doświadczeń Polacy mili walczyć do upadłego by pokusić się w turnieju o coś więcej. Niestety… Podobnie jak na mundialu 2002, także w Niemczech Polacy nie zdołali wyjść z grupy, przegrywając z gospodarzami turnieju 0:2, Ekwadorem (w takim samym stosunku) i na otarcie łez pokonując ekipę Kostaryki 2:1. Po feralnych mistrzostwach z posadą pożegnał się Paweł Janas a włodarze Polskiego Związku Piłki Nożnej doszli do wniosku, że właśnie nadeszła pora, aby z porażek wyciągnąć wnioski i nie ograniczać się jedynie do przedstawicieli tzw. polskiej myśli szkoleniowej. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że do przyszłych mistrzostw nie musimy się kwalifikować. To za sprawą organizacji Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie.
Złośliwi mówią, że przynajmniej daleko nie będziemy musieli wracać. Faktycznie Polska reprezentacja pozostaje w stagnacji, a brak udziału w eliminacjach pomimo braku stresu ich rezultatu, niesie ze sobą pewne przeciwności. Okazuje się, że pozostały nam jedynie spotkania towarzyskie, w których to mimo naszej poważnej gry, przeciwnik będzie jedynie testował swoich zawodników i ustawienie na boisku. Nie wpłynie to korzystnie na poprawę formy Polaków. Pozostaje więc nam zaufać trenerowi. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy mieć wygórowanych oczekiwań, lecz nadzieje trzeba mieć zawsze i co najważniejsze cały czas kibicować naszym bez względu na wyniki. To bardzo pozytywnie wpłynie na ich poczynania.
Comments